Anna Wójtowicz

Anna Wójtowicz – ur. 21 października 1992 r., obecnie studentka trzeciego roku tłumaczeń specjalistycznych niemiecko-angielskich w Instytucie Kulturologii i Lingwistyki Antropocentrycznej na Wydziale Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Warszawskiego.
Od 2007 r. stypendystka Stowarzyszenia W STRONĘ SZTUKI. Stypendystka Zarządu Województwa Lubelskiego w dziedzinie twórczości artystycznej (2007). Gość uroczystego spotkania w poznańskiej Farze, upamiętniającego 69. rocznicę urodzin Czesława Wydrzyckiego (Niemena), gdzie prezentowała wiersze inspirowane muzyką artysty (2008). Autorka trzech tomów poezji: W kolorze słonecznego księżyca (Nałęczów 2007), Penelopy ląd odnaleziony (Nałęczów 2009), Na rewersie twarzy (Lublin 2013).
Jej wiersze zamieszczono także w książce Jak ojczyźnie służyć. Antologia poezji patriotycznej pisarzy związanych z Lubelszczyzną, w oprac. J. B. Sprawki (Lublin 2009). Waldemar Michalski w swojej książce Klucze i słowa (Lublin 2011) poświęcił twórczości Anny Wójtowicz obszerny esej.
Anna Wójtowicz jest laureatką i uczestniczką wielu konkursów poetyckich – między innymi otrzymała wyróżnienie za tomik Na rewersie twarzy w XX Konkursie im. Anny Kamieńskiej na najlepszy tomik poetycki Województwa Lubelskiego wydany w roku 2013, który organizują Krasnostawski Dom Kultury i Miejska Biblioteka Publiczna w Krasnymstawie (2013). Wybrane wiersze oraz wywiady z autorką wielokrotnie publikowano w prasie.

Anna Wójtowicz z NałęczowaWiersze Anny Wójtowicz - młodej poetki z Nałęczowa

 

 

Czekam jak Penelopa
niepewna twego powrotu
a jednak skupiona silna wytrwała

upływający czas skraca mi włosy
spływające na czoło
brzemienne w troskę

Ulissesie Odysie
porzuć rozhulany statek
połam żagle wracaj

kto okaże się ważniejszy
czarownik Homer
czy ja
prosta kobieta
stojąca na piasku



26.02.2010

-----------------------------------------------

Przecież szczęście nie istnieje

(podmiot liryczny z radości
zaciera ręce
wywołał oburzenie)

to tylko enzym impuls trzask
błyskawicy

(odbiorca jest zdezorientowany
bo koniec końców do jakiegoś
szczęścia dążył)

mówisz jestem zadowolony
szczęście nie jest synonimem

(zza kurtyny podmiot śmieje się
pokasłując cicho)

jak to
chyba nie mówisz prawdy

(oczywiście że nie
podmiot przewraca oczami)

bałem się

(zbyt ufny adresacie
bądź ostrożny czytając
wiersze o szczęściu)



14.11.2009

-----------------------------------------------

Powiedz
kocham ludzi
ale ludzi bez twarzy
bez rysów linii papilarnych piegów
czystych i bezbarwnych

powiedz
kocham człowieka
tego co w ogrodzie głupio dłubie w nosie
brzydką babę w autobusie o tłustych ramionach
dziecko z zielonookim zezem

człowiek ma pesel rodowód barwę
ludzi nie ma
są za ogólni zbyt płynni
nieokreśleni

człowiek zagubiony
pyta czy kiedyś
zasłuży na twoją miłość


04.09.2011

-----------------------------------------------

Czy ludzie nie piszą wierszy
podczas podróży pociągiem
no niech pan sam odpowie
czy nie zdarzyło się panu nigdy
jadąc dokądkolwiek czymkolwiek kiedykolwiek
chwycić za czarny lejący się atramentowy długopis
znaleźć stary paragon
albo uszczknąć kartkę z kalendarza
i pisać pisać pisać
aż się padnie zdyszanym
na oparcie fotela
perlisty pot zrosi zmarszczone czoło
i to bolesne grafomańskie kaligrafowanie
aż słowo
nie spocznie bezpiecznie
w ciasnej przestrzeni kartki

a to się panu dziwię


01.02.2012

-----------------------------------------------

Od kiedy pogubiłam się
między znaczeniem słów
dobro a zło

chodzę tak samo po chodnikach
czekam na zielone światło
zasłaniam jasną roletę

jedyną widoczną zmianą
jest mój nowy flauszowy płaszczyk
w kolorze czerwonego wina

razem z nim
przestałam kochać być sobą myśleć
teraz jedynie siedzę na krawędzi świata
patrząc w jego głęboką pustkę

gdy wracam do domu
gdzie jabłka pachną jak najczulsze zaklęcie
patrzę nieśmiało w lustro
wyjmuję z kieszeni pomiętą twarz
i zastanawiam się
dlaczego przestaje pasować


27.10.2011

-----------------------------------------------

Nie ma dobrego początku na radość
rozpierającą stęchłe zimą płuca
łaskoczącą małe ciepłe stopy
chwytającą za słone policzki

radość pączkuje w każdym oddechu
w dźwięku skrzypiec za ścianą głowy
rozbiera mnie z błota
każe wznosić oczy ku niebu
milczeć modlić się ciszą

już dawno przyszłość
nie była tak
swojska jak weranda na wsi

    tak
rześka jak lawendowy świt

    tak
słodka jak delikatne słońce południa

chyba w końcu przestaję się bać
szarych głębokich snów
mentalnej pustki w wydrążonej duszy

już dawno przyszłość
nie była tak
czuła


03.03.2011

-----------------------------------------------

 

strony internetowe Lublin