Udostępnianie fotografii z Nałęczów.Net

1. Fotografie ze strony www.naleczow.net - których jestem autorem udostępniane są bezpłatnie instytucjom które wcześniej uzyskały na to zgodę. Warunkiem jest pobranie ich ze strony we własnym zakresie co nie powinno być problemem. Wydawnictwa i portale które wcześniej uzyskały zgodę na wykorzystywanie fotografii mojego autorstwa w celach informacyjnych lub promocji Nałęczowa nie muszą prosić o taką zgodę za każdym razem.

2. Fotografie w pełnej rozdzielczości nie są udostępniane. Wynika to niestety z braku czasu.

3. Fotografie nie mogą być używane w mediach społecznościowych np facebooku

4. Fotografie nie mogą być pobierane i udostępniane na innych stronach w formie całych galerii.

 

Kresy zaginiony świat - konferencja w NałęczowieZadaję sobie pytanie, czy tematem nr 1 w sieci, i nie tylko, jest moda, czy kulinaria?

Być może google potrafiłoby dać precyzyjną odpowiedź, ja, z punktu widzenia obserwatora, jedynie zauważam pewną różnice. O ile modę tworzą nieliczni, odważni, uzdolnieni, to do  kreowania potraw zabiera się prawie każdy. Z jakim rezultatem? Ano, w restauracji hotelu Marriott na przykład podano mi danie z leśnych grzybów na sałacie, i to byłoby doskonałe połączenie,  przyprawione słodko-kwaśnym balsamico. Nie omieszkałam posłać przez kelnera kucharzowi słowa nagany.  

Osoby, którym by nigdy do głowy nie przyszło złapać za nożyce i upinać suknie na modelce, łapią się za kucharzenie. Bez znajomości zasad, bez uwzględnienia harmonii smaków, bez honorowania warunków i otoczenia. I tak mój niemiecki kolega, skąd innąd świetny kucharz, chcąc mnie uraczyć w Paryżu, w lipcu, postawił na stół bigos przez siebie ugotowany. Wierzcie mi, bigos nie toleruje ani lipca, ani Paryża! Chyba możecie to sobie wyobrazić?

Tematy jedzenie, gotowanie, wyforsowały się w Polsce chyba dopiero w XXI wieku. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia było wprawdzie kilku „guru”sięgających po stare receptury, tradycyjne składniki i przyprawy, uczących tego, co zostało zaprzepaszczone w latach powojennych. Powoli rynki otworzyły się na importowane warzywa i owoce, mięsa i przyprawy, a kuchnie i stacje telewizyjne na importowanych kucharzy. I stał się galimatias – wieprzowina z ananasem, a można przecież z suszonymi bądź wędzonymi węgierkami, czarny ryż, koniecznie doprawiony owocem papai wypierający kaszę gryczaną. Pomidory i ogórki są dostępne prze okrągły rok, pierwsze truskawki już w lutym, tylko zapomnieliśmy, jak one powinny smakować.   

Na szczęście w mniejszych ośrodkach pamięć kulinarna i wierność recepturom babć, pozostały jeszcze. Do takich szczęściarzy należy również Nałęczów. Panujące tu zwyczaje kulinarne zakorzeniły się w różnych warstwach społecznych dzięki działalności Nałęczowskiej Szkoły Ziemianek (1908 – 1937) oraz zakładanym w latach dwudziestych ubiegłego stulecia przez nauczycielki tej szkoły Kołom Gospodyń Wiejskich. Przepisy potraw gotowanych wiek temu przetrwały do dziś w relacji ustnej. Ciekawostką niech będzie, że często przekazywane były „po mieczu” – z teściowej na synową.  Nie są to potrawy do których Nałęczów rościłby sobie prawa wyłączności ale funkcjonują tu one do dziś. Potrawy te cechuje prostota przyrządzania, zgodność z porą roku, harmonia smaku.

Wiele z nich można było degustować na imprezach organizowanych przez Lokalną Organizację Turystyczną „Kraina Lessowych Wąwozów”, bądź na kiermaszach organizowanych przez Lokalną Grupę Działania „Zielony Pierścień”, wiele uzyskało certyfikat produktu lokalnego. Szkoda byłoby, gdyby pod naporem  innowacji i kreatywności kulinarnej zniknęły pewnego dnia z naszych stołów. Warte są one zachowania w wersji oryginalnej, tej sprzed stu laty. Pierwszą próbą było wydanie książeczki „Z kredensu Izabelli” zredagowanej przez Wiesławę Łuszczyńską i Izabellę Nowotny. W celu rozszerzenia zasięgu wydało mi się słusznym przeniesienie treści oraz ilustracji na stronę internetową pod tytułem „Z Nałęczowskiego Kredensu” . Koncepcja strony jest statyczna, w tym momencie nie przewiduję dalszych wpisów, niemniej jest podany adres do mnie jako jej redaktora. Prosiłabym o rozpropagowanie tej strony jako dziedzictwa lokalnego, mamy czym się pochwalić bliższym i dalszym znajomym. Każdy, kto prowadzi stronę internetową jest zachęcony do umieszczenia jej adresu w zaprzyjaźnionych.

Izabella Nowotny

 

responsywne strony www Lublin